10 lut 2013

Rozdział III - " Co kryje się za Twoją perfekcją?"



Notka z udziałem F&H pisana „pod wpływem” piosenki - labrinth feat. emeli sande - beneath your beautiful – polecam!  :)
~ ♣ ~

- No przecież tutaj jest! Wielki Wóz! – Hermiona po raz kolejny usilnie próbowała pokazać swojemu towarzyszowi kalejdoskop gwiazd. Była już mocno zniecierpliwiona, rudzielec wcale jej nie słuchał.
- Nic tam nie widzę. Poza tym te nazwy są naprawdę durne. – stwierdził uśmiechając się żartobliwie.
- Nie są durne.. Wywodzą się ze starożytnych greckich mitów. To bardzo ciekawe. – powiedziała przyglądając się jeszcze na pozór malutkich punkcikom w grafitom niebie.
Kiedy dziewczyna zaczęła wygłaszać monolog, Fred bacznie się jej przyglądał. Kiedy tak leżała z rozrzuconymi włosami i błyskami w oczach, wydawała mu się taka wspaniała. Dziwiło go czemu nie znalazła jeszcze chłopaka. Była naprawdę piękna, a do tego bystra i zabawna. Widział oczywiście że jego własny, młodszy brat już od roku na nią „poluje”. Jednak starania Rona były tak banalne, że czasem nawet jego śmieszyły. Nagle zapragnął jej dotknąć. Poczuć smak jej pełnych, jaśminowych ust, utonąć w woni jej lawendowych perfum. Wzrokiem zaczął pieścić jej każdy zakamarek twarzy, próbował wydobyć z niego coś co mogłoby mu się nie spodobać. Niestety, bezskutecznie. Uśmiechnął się pod nosem.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – do jego uszu dobiegł słodki, acz nieco zdenerwowany głos dziewczyny.
Jasne że nie słuchał. Jak miałby skupić się na tych wszystkich książkowych wyjaśnieniach nazw gwiazd, kiedy leżała przy nim? Poza tym, dla niego nieistotnym było jak i dlaczego gwiazdy się nazywają.
- Co kryje się pod twoją perfekcją? – powiedział nagle.
Ów pytanie zaskoczyło nie tylko gryfonkę. Również i sam pytający był zdziwiony, słowami jakie wypowiedział.
- Emm.. to znaczy.. Dlaczego ty to wszystko tak perfekcyjnie pamiętasz? – dodał, drapiąc się lekko po rudej czuprynie.
Gryfonka uśmiechnęła się jakby speszona, po czym odwróciła swoją twarz, ku rudzielcowi.
- Sama nie wiem – mruknęła – Hmm.. chyba musimy już iść bo jest już… - spojrzawszy na zegarek, przeraziła się nieco – jest już północ Fred! – krzyknęła.
- Masz rację – powiedział rzeczowo, po czym wstał i podał dłoń dziewczynie by i ta wstała.
Ruszyli, a cisza z którą się zmagali nie była odzwierciedleniem ciągłego śmiechu i rozmów sprzed kilkunastu minut. Oboje zastanawiali się nad tym co czują, nad tym co czuję drugie. Ta bezsilność i niewiedza sprawiała iż oboje byli nieco zdenerwowani. Nie znali się przecież, nigdy nie byli blisko.. Właściwie gdyby nie Ron, to pewnie nawet by się nie kojarzyli. A teraz.. zachowują się jak przyjaciele, a nawet więcej. W tym całym potoku myśli, Hermiona nie zauważyła płytkiej sadzawki. W przeciągu kilku minut, dzięki poślizgnięciu się z piskiem wylądowała pupą w wodzie. Rudzielec obejrzawszy się za siebie i zobaczywszy ów widok, początkowo uśmiechnął się a następnie wybuchnął nieokiełznanym śmiechem. Dziewczynie nie było jednak do śmiechu. Byłą przemoczona i przeraźliwe się trzęsła.
- Z czego rżysz pajacu? – wrzasnęła. – To wcale nie jest śmieszne! – dodała po czym, szybko otrząsnęła się z wody i ruszyła przed siebie.
Rudowłosy jednak nadal się uśmiechał. Widok mokrej a teraz już rozwścieczonej gryfonki był tak przeraźliwie uroczy. Po chwili jednak, otrząsnął się i on i pobiegł a nią. Dogoniwszy, chwycił ją za ramiona i mruknął.
- Nie unoś się tak maleńka. To tylko woda. – powiedział, a dostrzegając drżenie ciała dziewczyny, ściągnął czarną skórę i zarzucił przez ramiona dziewczyny.
Hermiona natomiast nic nie odpowiedziała. Nadal była zdenerwowana, jednak fakt iż teraz mogła wdychać perfumy chłopaka sprawił że nieco się rozluźniła. Nie dała jednak tego po sobie poznać. Obiecała sobie że nigdy nie będzie ustępliwa.
Po kilku minutach, w ciszy młoda dwójka doszła do Nory. Wchodząc, spostrzegli że wszyscy już dawno udali się do magicznych bram Morfeusza.
- Chcesz herbaty? – cisze przerwał Fred, spoglądając kątem oka na brązowowłosą.
- Poproszę – odparła po czym siadła przy stole przyglądając się jak jej towarzysz spełnia jej prośbę.

~ ♦ ~

- Jak myślisz, czemu tak długo nie wracają?  - Ron był widocznie zdenerwowany.
Jego prawie dziewczyna, właśnie włóczyła się z jego bratem. Dla niego było to bezczelne i niedopuszczalne, zwłaszcza ze strony Freda.
- Pewnie się całują – mruknął George złośliwie, po czym uśmiechnął się zaczepliwie.
A gdyby wiedział jak młodszy brat zareaguję, na tą z goła głupią uwagę, nie powiedziałby tego. Ron, w mgnieniu oka, rzucił się na kopię Freda próbując go uderzyć. Oczywiście fakt iż George był wyższy i starszy w niczym Ronowi nie pomagał, jednakowoż to nie zmuszało go do odpuszczenia. Mocnym, acz nieco nieprzemyślanym ruchem uderzył George’a w oko, tak że chłopak natychmiastowo za nie chwycił. Będzie niezłe limo. Pomyślał, dotykając miejsca pieczenia.
- Zwariowałeś do reszty gówniarzu? – krzyknął, po czym zostawiając młodego rudzielca w pokoju wyszedł trzaskając drzwiami.
I tak też Ronald Weasley został sam. Towarzyszyły mu jedynie własne chore, nieco irracjonalne ale przerażające myśli. Ułożył głowę na miękkiej poduszce i z przerażeniem w oczach, wreszcie usnął.

~ ♦ ~

- To koniec.
A na te słowa oczy Ginevry Weasley zaszkliły się po czym jakby na zawołanie zaczęły spływać po jej marmurowych policzkach. Poczuła że właśnie traci coś bardzo ważnego w jej kilkunastoletnim życiu. Coś o co walczyła od kilku lat, roztrzaskuję się z drwiną o podłogę. Spojrzawszy jeszcze w zielone oczy swojego wybrańca wybiegła z pokoju. A kolejne drzwi w Norze zamknęły się z hukiem.
Harry stał jeszcze przez kilka sekund w bezruchu, obserwując drewniane drzwi. Po czym gwałtownie podbiegł i z impetem uderzył w białą, zaklejoną plakatami ścianę. Pragnął teraz by ból psychiczny jaki w tej chwili odczuwał, ustał a na jego miejsce wkroczył fizyczny. Przykucnął i schował twarz w dłoniach. Blizna na jego czole nieustępliwie go piekła, co oznaczało że znów Voldemort wygrał w jego potyczkach życiowych. Po chwili z zielonego oka bliznowatego, popłynęła kryształowa łza.

~ ♦ ~

Hermiona upijała ostatnie łyki gorącej herbaty, spoglądając raz po raz na rozweseloną twarz swojego towarzysza. Płyn drażnił nieco jej podniebienie, jednak ona była szczęśliwa. Już dawno zapomniała jak to jest cieszyć się chwilą nie bacząc na to że ona również płynie. Po chwili jednak odstawiła kryształową literatkę i wstała, a oczy Freda zaraz za nią.
- Ja już będę szła.. – rzekła, po czym i Fred wstał.
Mimo iż był nieco rozczarowany że dziewczyna musi już iść, to i on był szczęśliwy. Już dawno nie spędził tak miło dnia z jakąś dziewczyną.
- W takim razie, miłych snów Hermiono. – rzekł przyglądając się dziewczynie
Ta, natomiast podeszłą bliżej niego i spojrzała mu głęboko w oczy. Ich twarze dzieliły zaledwie milimetry, które przez obie strony chciały być pokonane. Płomiennowłosy już niemalże czuł jej jaśminowe wargi, które tak mu się dziś marzyły. Dziewczyna ujęła prawą rękę Freda, po czym sprawnym i bardzo delikatnym ruchem odpięła jej własną bransoletkę i ujęła w swoją dłoń. Wspięła się jeszcze na palce, niemalże dosięgając już ucha rudzielca  po czym szepnęła jakoby uwodzicielsko.
- Dobranoc. – a po tych słowach, w mgnieniu oka jej zgrabna, drobna sylwetka zniknęła za framugą kuchennych drzwi.
Fred natomiast, który był jeszcze bardziej zdumiony od Hermiony cały czas nieco otępiałym wzrokiem przyglądał się drzwiom, za którymi zniknęła. Po chwili, jednak uśmiechnął się pod nosem  i pomyślał Spróbuję odkryć co kryję się za tą perfekcją.


~ ♠ ~
Cześć i czołem! To znowu ja i oświadczam że tak szybko się mnie nie pozbędziecie, kochani :)
A więc – jest i 3 rozdział. Nieco mdły, nieprawdaż? Nie martwcie się.. To tylko z powodu mojego ostatnio znakomitego humoru.
:)
Przepraszam za zwłokę i długość… a wiecie – szkoła wykańcza.. Mam nadzieję że trzeci rozdział nie jest aż tak zły i że się spodoba.
4 pojawi się za tydzień! :)
Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia! :*